Repertuar

Trans-Atlantyk

Trans-Atlantyk

Witold Gombrowicz
Reż. Mikołaj Grabowski
Duża Scena
ul. Jagiellońska 1

Data
premiery

26.04
2008

daty
wystawiania

  • 01.12
    2008
  • 01.12
    2008
  • 01.12
    2008
  • 09.01
    2009
  • 10.01
    2009
  • 11.01
    2009
  • 17.02
    2009
  • 17.02
    2009
  • 17.02
    2009
  • 17.02
    2009
  • 26.03
    2009
  • 26.03
    2009
  • 26.03
    2009
  • 01.04
    2009
  • 02.04
    2009
  • 03.04
    2009
  • 04.04
    2009
  • 05.05
    2009
  • 06.05
    2009
  • 07.05
    2009
  • 30.06
    2009
  • 30.06
    2009
  • 30.06
    2009
  • 30.06
    2009
  • 30.06
    2009
  • 25.09
    2009
  • 26.09
    2009
  • 27.09
    2009
  • 24.10
    2009
  • 25.10
    2009
  • 25.02
    2010
  • 25.02
    2010
  • 25.02
    2010
  • 11.03
    2010
  • 11.03
    2010
  • 11.03
    2010
  • 11.03
    2010
  • 11.03
    2010
  • 06.04
    2010
  • 07.04
    2010
  • 08.04
    2010
  • 26.05
    2010
  • 27.05
    2010
  • 28.05
    2010
  • 29.05
    2010
  • 30.05
    2010
  • 08.10
    2010
  • 09.10
    2010
  • 10.10
    2010
  • 12.10
    2010
  • 16.11
    2010
  • 17.11
    2010
  • 18.11
    2010
  • 19.04
    2011
  • 20.04
    2011
  • 21.04
    2011
  • 10.05
    2011
  • 11.05
    2011
  • 12.05
    2011
  • 31.05
    2011
  • 01.06
    2011
  • 02.06
    2011
  • 03.06
    2011
  • 04.06
    2011
  • 17.12
    2011
  • 18.12
    2011
  • 28.02
    2012
  • 29.02
    2012
  • 20.02
    2013
  • 21.02
    2013
  • 22.02
    2013
  • 23.02
    2013

czas
trwania

2 godz. 30 min. /1 przerwa/

Po raz pierwszy zmierzyłem się z tą niezwykłą powieścią prawie trzydzieści lat temu w Łodzi; a następnie przeniosłem tę inscenizację do Krakowa… Wciąż zadziwia mnie i fascynuje niesłychana aktualność tekstu Gombrowicza; jego przenikliwość w malowaniu „Polaków portretu własnego” – mówi reżyser. Cóż wart jest naród złożony z ludzi sfałszowanych i zredukowanych? Z ludzi; którzy nie mogą pozwolić sobie na żaden szczerszy; swobodniejszy ruch z obawy; by im się ten naród nie rozpadł? – pisał Witold Gombrowicz w Przedmowie do Trans-Atlantyku w 1953 roku; tłumacząc; dlaczego poważył się ukazać rodaków w tak krzywym zwierciadle. Czy ponad pół wieku od napisania Trans-Atlantyku bluźniercza konfrontacja patriotyzmu z homo(seksualizmem) nadal odsłania zamkniętego w szafie trupa? Czy zaaplikowana przez Gombrowicza terapia wstrząsowa; mająca wyzwolić Polaka spod władzy Polski; czy – szerzej – człowieka spod władzy narodu; zadziałała? Czy przeciwnie – potrzebna jest dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek? Czy walka Ojczyzny z Synczyzną trwa nadal i jaki jest jej wynik w naszej duchowej rzeczywistości? Czy wybiliśmy się na myślową samodzielność? – reżyser zaprasza do szukania odpowiedzi na te pytania; wpisując jednocześnie swoje przedsięwzięcie w kontekst ideologii i kultury sarmackiej oraz jej wpływu na nasze postrzeganie świata. Przygotowywana w Starym Teatrze trzecia edycja festiwalu re_wizje – którego swoisty prolog stanowi Trans-Atlantyk – to cykl spektakli; warsztatów; spotkań i dyskusji współczesnych twórców wokół wybranego zagadnienia z obszaru klasyki. Tym razem – po „zrewidowaniu” romantyzmu i antyku – przyszła kolej przyjrzeć się sarmatyzmowi; w jego szerokim pojęciu; nie tylko literackim; ale także historycznym; socjologicznym i kulturowym. Dobrą robotę wykonuje w spektaklu klan weteranów Starego Teatru. Jan Peszek; dożywotni Gonzalo Grabowskiego; najpierw wygląda jak nastroszony profesor Filutek; potem zmienia się w greckiego sybarytę. Kiedyś Peszek pokazywał „argentyńską krowę” jak kolorowego ptaka; uwodził królewskością dewiacji. Teraz jego rola nabrała ponurych; zawziętych rysów. Tadeusz Huk wydobywa z postaci ministra Kosibidzkiego zaskakujący tragizm; każąc nam oglądać przeżartą patosem klęskę kretyna propaństwowca. Dignitas Ojca Ignaca (Jerzy Gralek) nabiera cech surrealnych; zwłaszcza w zaaranżowanym pojedynku z Gonzalem na pistolety. Podobał mi się też zakleszczony w pysze; nienawiści i cwaniactwie tercet Baron; Pyckal i Ciumkała (Grąbka; Piskorz; Fabisiak). „Trans-Atlantyk” Grabowskiego nigdy nie miał efektownego zakończenia; reżyser zawsze urywał tak jak i autor rozładowaniem; sztucznym śmiechem; wyjściem aktorów z ról. A mnie mimo to zostaje w głowie straszny; dotkliwy obraz finalny z powieści Gombrowicza: Witold zakleszczony między brzydotą ojczyzny a bezwstydnym zepsuciem Synczyzny.”Argentyńska przygoda”; Łukasz Drewniak; Dziennik nr 143 dodatek – Kultura; 20-06-2008

 

obsada

Twórcy